Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wózki pełne cukru

Adam Woźniak
Grafika Marek Michalski
Grafika Marek Michalski
Nasila się szaleństwo zakupów. Klienci hipermarketów wyjeżdżają z parkingów wypełnionymi po brzegi bagażnikami. W pustych do niedawna salonach samochodowych nie można dopchać się do sprzedawców.

Nasila się szaleństwo zakupów. Klienci hipermarketów wyjeżdżają z parkingów wypełnionymi po brzegi bagażnikami. W pustych do niedawna salonach samochodowych nie można dopchać się do sprzedawców. Panikę przed spodziewanym wzrostem cen po 1 maja jeszcze podgrzał opublikowany raport Narodowego Banku Polskiego i Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Dokument potwierdza obawy, jakie nasilają się przed wejściem Polski do Unii Europejskiej: akcesja może odchudzić nasze portfele.

Biorą wszystko

Podrożeje mięso wieprzowe, ryż, cytryny, banany i papierosy. W górę pójdzie cukier. Wraz z nim wszystko to, co produkowane jest z jego udziałem.

- Widziałam, jak klienci wywozili cukier całymi wózkami - przyznaje Joanna Karolak z katowickiej hali Makro Cash and Carry.

- Ludzie biorą wszystko. Konserwy, ryż, nawet przyprawy.
Wszystko w ilościach prawie hurtowych. Obroty skoczyły w górę jak przed świętami - opowiada kasjerka w kompleksie handlowym Sarni Stok w Bielsku-Białej.

Spora część producentów nie czeka na maj. Już zmienia ceny wyrobów, co potwierdzają hurtownicy.

- Cukierki z Mieszka podrożały o 15 procent. A czekolada Milka od początku roku szła w górę trzy razy - mówi Piotr Czech, właściciel hurtowni Słod-Hurt z Jaworzna.

Tylko spokojnie

Raport NBP i UOKiK zawiera także uspokajające stwierdzenia: podwyżki będą dotyczyć tylko 15 proc. towarów i usług, które kupowane są przez przeciętną rodzinę. Jednocześnie ceny 33 proc. towarów spadną, a 52 proc. pozostanie bez zmian. Ale skutki wzrostu cen będą zdecydowanie poważniejsze niż skutki ich obniżenia. A to oznacza wzrost kosztów utrzymania i wyższą inflację. O ile? Według raportu, o niecały procent. Tylko, że to czysta spekulacja. Przy wprowadzaniu euro do państw unijnych też mówiono, że nie będzie wzrostu cen. Okazało się później, że to nieprawda.

Po wejściu do Unii droższa będzie odzież dla dzieci. W górę pójdą materiały, których używa się przy konserwacji domu. Podrożeją bilety na koncerty oraz imprezy sportowe.
Stanieją m.in. pieczywo, drób, masło, kawa, herbata, alkohole, obuwie, konfekcja i sprzęt gospodarstwa domowego. Lista z obniżkami jest jednak wątpliwa: eksperci umieścili na niej także nowe samochody, które po akcesji na pewno podrożeją. Nawet do kilkunastu procent.

Tak jak w Niemczech

Zasadnicze przyczyny podwyżek są trzy: nowe stawki podatku VAT i akcyzy, cła oraz regulacje wynikające z konieczności dostosowania się do wspólnej polityki rolnej. Nie ma obaw, by ceny w Polsce zrównały się z cenami we Francji, w Niemczech, Wielkiej Brytanii czy we Włoszech. Poziom cen naszych to tylko 64 proc. cen unijnych, więc nie będziemy doganiać bogatego Zachodu. Ale każde zmniejszenie tego dystansu, nawet o kilka procent, oznacza dla polskich konsumentów dramat.

Według NBP i UOKiK, maksymalny wzrost wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych ma wynieść 0,9 proc. Jest to różnica między podwyżkami (o 1,3 proc.) a obniżkami (o 0,4 proc.). Nie ma jednak żadnej pewności, czy te dane okażą się prawdziwe, bo przewidywania wzrostu cen bardzo się różnią w zależności od źródła. Przykładowo podwyżka cen mięsa może się wahać w granicach od 15 do 45 proc.

Pewna jest podwyżka cen cukru, który w sprzedaży detalicznej po 1 maja będzie zapewne kosztował ok. 2,70 zł. W konsekwencji podrożeją wszystkie słodycze - czekolady, cukierki, wafle itd.

Razem z cukrem w górę pójdzie wołowina, choć jej ostateczną cenę trudno prognozować. W zakładach mięsnych mówi się o podwyżce rzędu 10-20 proc. Podobnie może być z wieprzowiną. Podwyżki cen mięsa będą wymuszone koniecznością dostosowania się do unijnej polityki rolnej. Te same względy zadecydują o podwyżce cen cukru i jednocześnie obniżce cen drobiu, masła i olejów.

Zagrożony interes

Do tej pory ceny żywności w Polsce kształtowane były przez rynek. Była ona w miarę tania, ponieważ produkowano jej więcej niż potrzeba. Wejście do Unii wiąże się z wprowadzeniem limitów produkcyjnych i cen minimalnych. Według Niezależnego Ośrodka Badań Ekonomicznych, żywność zdrożeje o 5-6 proc. Podobnego zdania jest Ministerstwo Finansów, które w końcu ubiegłego tygodnia także opublikowało swój raport na ten temat.

Podwyżki cen uderzą nie tylko w konsumentów. Mogą okazać się zabójcze także dla drobnych producentów i handlowców. Większość z nich nawet nie jest w stanie zrobić zapasów, bo brakuje im pieniędzy.

- Dziś kupowałam mąkę jeszcze po starej cenie. Ale jeśli podrożeje, interes się rozleci - twierdzi Adelajda Gazda, właścicielka zakładu w Jastrzębiu produkującego chrupki i słone paluszki.

Bohdan Wyżnikiewicz wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową

Nie oczekujmy rewolucji w cenach. Nic takiego nie nastąpi. Nawet biorąc pod uwagę konieczność dostosowania się do nowych stawek VAT w przypadku niektórych artykułów, podwyżki w wysokości 1-2 punktów procentowych nie będą żadną tragedią. Robi się niepotrzebny szum. Na przykład wokół cukru. Tymczasem cukier nie jest artykułem pierwszej potrzeby, a w ciągu ostatnich lat jego spożycie spada. Poza tym cały czas mówimy o skutkach chwilowych, a nie zauważamy skutków dalekosiężnych. W dłuższej perspektywie ceny spadną, bo rynek unijny przyczyni się do wzrostu konkurencji. Nigdzie nie jest powiedziane, że ceny u nas mają być takie same jak w Unii: ceny w Warszawie też nie są takie same jak w Suwałkach i to jest zupełnie normalne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto