Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrogowie pana mecenasa

Teresa Semik, (para)
Mecenas Leszek Piotrowski zaraz po pobiciu znalazł się w szpitalu.
Mecenas Leszek Piotrowski zaraz po pobiciu znalazł się w szpitalu.
Prokuratorzy z Bielska od ponad miesiąca szukają sprawców pobicia katowickiego adwokata Leszka Piotrowskiego. Ostatnio wezwali go na "pobranie materiału biologicznego" i rozpytają wszystkich 47 radnych Sejmiku woj.

Prokuratorzy z Bielska od ponad miesiąca szukają sprawców pobicia katowickiego adwokata Leszka Piotrowskiego. Ostatnio wezwali go na "pobranie materiału biologicznego" i rozpytają wszystkich 47 radnych Sejmiku woj. śląskiego, czy widzieli podbite oko mecenasa.

Dostrzegłem fiolety na twarzy, które skrywał za ciemnymi okularami, widziałem, że jest obolały i ledwo trzyma się na nogach. To wszystko, co miałem śledczym do zeznania - mówi Piotr Zienc, przewodniczący Sejmiku, jeden z pierwszych przesłuchanych świadków.

Następnego dnia po pobiciu, 22 czerwca br. Leszek Piotrowski, radny wojewódzki z ramienia PSL pojawił się na sesji Sejmiku, gdzie toczyły się spory o odwołanie marszałka woj. śląskiego. Przyszedł w ciemnych okularach, na twarzy było widać sińce i opuchliznę. - Wówczas nic nie wiedziałem o pobiciu. Pomyślałem nawet, że mógł się sam uderzyć - dodaje przewodniczący Zienc.

Prokuratorzy wezwali na przesłuchanie także marszałka Janusza Moszyńskiego. - Pan marszałek zeznał tylko to, co zobaczył podczas sesji, że Leszek Piotrowski czuje się nie najlepiej i wygląda nie najlepiej - mówi Krzysztof Krzemiński, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego.

Pisemnego wezwania na przesłuchanie nie otrzymał żaden radny. Telefonuje oficer policji, który umawia samorządowców na spotkanie z prokuratorem w Bielsku. Niektórych to oburza.

- Telefoniczne wezwanie świadka przewiduje artykuł 137 kodeksu postępowania karnego. W okresie urlopowym pozwala uniknąć wielokrotnego awizowania wezwań, a tym samym usprawnić przebieg śledztwa - wyjaśnia zastępca prokuratora okręgowego w Bielsku, Sławomir Świderek.

Niektórzy radni muszą pokonać 200 km na przesłuchanie, a nic nie mają do powiedzenia. -Słyszałem od radnego, że go prokurator wypytywał, czy dzień po zdarzeniu mój stan wskazywał na spożycie alkoholu - mówi mec. Piotrowski. - Jestem oburzony, bo próbuje się podważyć moje dobre imię.

Piotrowski nigdy nie ukrywał, że fatalnego dnia wyszedł z baru w centrum Katowic, gdzie wypił piwo i setkę wódki. Sam niewiele pamięta, bo wszystko działo się nagle. Po mocnym kopnięciu w twarz, upadł na chodnik i stracił przytomność. Ocknął się w swojej kancelarii prawniczej na tapczanie. Był obolały. Niczego nie jest pewien, ale wydaje mu się, że sprawców było trzech. Ktoś prawdopodobnie pomógł mu dojść z miejsca zdarzenia do kancelarii i otworzyć drzwi. - Nic nie zginęło - mówi adwokat. - Bałem się o swoje życie i boję nadal. Nie chcę nawet spekulować, kto mógł to zrobić.

Piotrowski bronił groźnych gangsterów, w tym Ryszarda Boguckiego skazanego za zabójstwo Pershinga. Był pełnomocnikiem ofiar pacyfikacji kopalni Wujek, zawsze domagał się skazania byłych zomowców. Występował w aferze paliwowej. Od kiedy reprezentuje interesy rodziny tragicznie zmarłej Barbary Blidy, wielokrotnie krytykował działania prokuratury.

Postępowanie o jego pobicie wszczęto z urzędu tydzień po zdarzeniu. Gdy leżał obolały w szpitalu, policjanci i prokurator Jarosław Babiński z Bielska też tam byli. Gdy go przesłuchiwano w tej sprawie w Prokuraturze Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim, całe spotkanie... filmowano.

- Sam nie zgłosiłem się na policję, bo wiem, z kim mam do czynienia i jak "obiektywnie" będą przesłuchiwani ludzie, którzy się ze mną kontaktowali tamtego dnia. Niemniej teraz poddaję się wszystkim rygorom tego postępowania. Jak mi kazano pojechać do Cieszyna do lekarza biegłego, to pojechałem. Jak mnie po raz trzeci albo czwarty wezwano do prokuratury i zadawano te same pytanie, to odpowiadałem - mówi mec. Piotrowski.

Czy mecenas Piotrowski wypił więcej niż oficjalnie przyznaje i dlatego nie pamięta wydarzeń nocy z 21/22 czerwca? Jak dotarł z Katowic do swego domu pod Wodzisławiem? Prokuratura, nie ujawnia dowodów śledztwa.

Czysta prawda

Nie składałem fałszywych zeznań w sprawie swojego pobicia - twierdzi mecenas Leszek Piotrowski. Adwokat zapowiedział, że za artykuł, sugerujący taką możliwość, pozwie dziennikarza Rzeczpospolitej.

- Podtrzymujemy to, co napisaliśmy - mówi zastępca redaktora naczelnego dziennika Piotr Gabryel.

"Rz" napisała, że jeden z wątków badanych przez prowadzącą sprawę Prokuraturę Okręgową w Bielsku-Białej zakłada, iż Piotrowski mógł złożyć fałszywe zawiadomienie o przestępstwie. - To kłamstwo, nie posiadam się z oburzenia. Po raz pierwszy pozwę i oskarżę dziennikarza - powiedział Piotrowski. Jak mówi, jego wersję potwierdzają zgromadzone dowody. - Nie wyobrażam sobie, że ktoś zdołał z sensem pomówić mnie o fałszywe zeznania - dodał.

Według "Rz", obsługa katowickiego baru miała zeznać, że Piotrowski spadał tam z barowego stołka. - Nie mogę tego wykluczyć - mówi Piotrowski. Za prawdopodobną uważa hipotezę, że ktoś dosypał mu do napoju jakąś substancję, doprowadzając do utraty świadomości, a następnie pobił.

- Podtrzymujemy to co napisaliśmy - powiedział zastępca redaktora naczelnego Rzeczpospolitej Piotr Gabryel. Autor artykułu, Cezary Gmyz zapewnia, że nie zamierza wycofywać się z żadnego stwierdzenia, które znalazło się w artykule. Ma udokumentowaną rozmowę z mec. Piotrowskim, której wartość dowodową może ocenić sąd.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto