MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wspomnienie o Ryszrdzie Kapuścińskim

Henryka Wach-Malicka, Jerzy Tepli
fot. Piotr Nowak/Fotorzepa
fot. Piotr Nowak/Fotorzepa
Wielkie słowa padają co sekundę: "umarł mistrz, król reportażu, autorytet, nauczyciel życiowej mądrości..." Trudno powiedzieć czy na pewno spodobały się Ryszardowi Kapuścińskiemu, który był człowiekiem bardzo skromnym i ...

Wielkie słowa padają co sekundę: "umarł mistrz, król reportażu, autorytet, nauczyciel życiowej mądrości..." Trudno powiedzieć czy na pewno spodobały się Ryszardowi Kapuścińskiemu, który był człowiekiem bardzo skromnym i powściągliwym w okazywaniu emocji. Z drugiej strony my - jego czytelnicy - mamy prawo do wyrażania gwałtownego żalu po starcie kogoś, kto przez całe swoje życie, nie licząc się z niebezpieczeństwem, przybliżał nam świat. Skomplikowany, trudny, często i brutalny, ale najprawdziwszy z prawdziwych.

Ciekawość świata była napędem jego życia, choć płacił też za nią słoną cenę. W Afryce otarł się o śmierć, zapadając na malaryczne zapalenie opon mózgowych i gruźlicę. Były chwile, wspominał, gdy nie miał już nadziei na przeżycie, wyczerpanie organizmu zdawało się być bowiem krytyczne. Cztery razy wydawano na niego wyroki śmierci, uznając reportera za sojusznika wroga, choć jego ambicją było "tylko" znaleźć się na pierwszej linii frontu i opisać wojnę z tej perspektywy. "I tak miałem szczęście, żartował, że tylko cztery razy stawałem oko w oko z Opatrznością, zważywszy, że zaliczyłem siedemnaście przewrotów i rewolucji, w tym kilka niezwykle brutalnych".

Ryszard Kapuściński był autorem dziewiętnastu książek. Można zapytać: dlaczego tak niewielu, biorąc pod uwagę burzliwą i niepospolitą biografię autora. Pewnie odpowiedziałby tak, jak przed laty, w rozmowie ze stremowaną reporterką Dziennika Zachodniego: "Jeśli chcesz napisać jedną stronę dobrego reportażu, przeczytaj najpierw sto innych na ten sam temat. I koniecznie dotknij opisywanej rzeczywistości". Ryszard Kapuściński nie lubił pisać na gorąco, choć przez wiele lat był korespondentem na burzliwych frontach kilku kontynentów i przesyłał stamtąd wstrząsające. natychmiastowe relacje. Zdecydowanie bardziej lubił tworzyć syntezy opisywanych zjawisk, do których dystansował się po jakimś czasie. Nie przypadkiem największe jego dzieła (to słowo użyte całkiem świadomie) - "Cesarz", "Szachinszach" i "Heban" stoją na pograniczu różnych gatunków. Oparte na faktach i celnych obserwacjach przynależą do reportażu, przez formę narracji i wspaniały styl - do literatury pięknej, a dzięki filozoficznemu uogólnieniu - do eseistyki.

Ryszard Kapuściński urodził się 4 marca 1932 roku w Pińsku na Polesiu, na obszarze przynależącym dziś do Białorusi. Wcześnie przymierzał się do pisarstwa, choć nie do takiego, jakie uprawiał przez całe życie. Od młodości pisał wiersze i to miała być jego droga; na opublikowanie swojej poezji - tomiku "Prawa natury" - zdobył się jednak dopiero w zeszłym roku! Plany miał więc inne, zaczął nawet studia polonistyczne, ale ostatecznie przeniósł się na Wydział Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego. Studia i wcześnie rozpoczęta robota dziennikarska zdeterminowały przyszłość Ryszarda Kapuścińskiego - historia nauczyła go umieszczać najmniejszy problem w kontekście społecznym i kulturowym, a wczesna praktyka reporterska w "Sztandarze Młodych" - zwięzłości i celności słowa. Często mówił, że miał szczęście, bo jego krytyczny reportaż o życiu budowniczych Nowej Huty zbiegł się z październikową odwilżą i nie został wyrzucony do kosza, a wręcz odwrotnie - nagrodzony za uczciwość i obiektywizm. W pierwszą podróż zagraniczną reporter Kapuściński udaje się do Pekinu, ale niepokój w kraju przygnał do szybko z powrotem. Po odejściu ze "Sztandaru Młodych", Ryszard Kapuściński zatrzymał się w "Polityce", zaczął też swoją kilkudziesięcioletnią podróż po wszystkich kontynentach. Wielką sławę przyniosły mu od razu reportaże z Konga, pierwszą książką autora był jednak zbiór reportaży krajowych pod słynnym tytułem "Busz po polsku".

W 1962 roku Ryszard Kapuściński został korespondentem Polskiej Agencji Prasowej w Afryce, która na zawsze stała się jego drugim po ojczyźnie miejscem na ziemi. To był wyjątkowo dramatyczny (choroby) i wyjątkowo fascynujący okres w jego życiu. Docierał do miejsc, do których bali się zaglądać zawodowi wojskowi i dyplomaci; widział rzeczy, w które trudno było uwierzyć. Wyczerpany chorobami i trybem życia wrócił po sześciu latach do kraju, ale gdy tylko podreperował zdrowie natychmiast poniosło go w egzotyczne rejony - najpierw do południowych republik Związku Radzieckiego (tam powstała wnikliwa książka "Kirgiz schodzi z konia"), a potem do Ameryki Łacińskiej, w której napisał kolejne bestsellery: "Chrystus z karabinem na ramieniu" oraz "Wojnę futbolową". Powrót do Afryki, wyjazdy do Azji, na Bliski Wschód, znów Ameryka Południowa - coraz trudniej było za nim nadążyć, ale coraz łatwiej określić kierunek jego pisarstwa. Wieloletnie doświadczenie i bogactwo zgromadzonych materiałów musiało popchnąć Ryszarda Kapuścińskiego w kierunku reportażu beletryzowanego, w którym opis wydarzeń jest równie ważny jak odautorski komentarz. Wcześniej zawsze starał się unikać oceny wydarzeń, stawania po którejkolwiek stronie konfliktu, wychodząc z założenia, że komentowanie nie jest zadaniem reportera. Teraz miało się stać inaczej... Koniec lat 70. XX wieku to ważna data, jeśli nie wręcz cezura, w twórczości pisarza. Wtedy powstaje "Cesarz" i "Szachinszach". Szczególnie ta pierwsza - pokazująca obłędne wręcz rządy cesarza Etiopii - przyniosła Kapuścińskiemu międzynarodowy rozgłos; była nie tylko czytana na całym świecie, ale także adaptowana na przedstawienia teatralne. Potem powstało "Imperium", "Heban", "Lapidarium". Sumował życiowe doświadczenie w mądrych książkach, z których ani jedna (sic!) nie miała chłodnych recenzji.

Ryszard Kapuściński to obok Stanisława Lema najpopularniejszy polski pisarz na kuli ziemskiej. Jego książki zostały przetłumaczone na ponad trzydzieści języków, w tym na japoński i perski, zaś jego wykłady z tomu "Ten inny" są podręcznikiem w szkołach dziennikarstwa od Ameryki po Azję. Przez wiele lat mówiono, że jak mało kto zasługuje na Literacką Nagrodę Nobla. Nie tylko za mistrzostwo słowo i mądrość tekstów, ale przede wszystkim za ich uniwersalizm. To prawda - we Włoszech, gdzie Kapuściński jest niesłychanie popularny, mówią o nim czasem "nasz". Na uwagę, że jest Polakiem, odpowiadają: "ale myśli jak my". W innych krajach też tak mówią, przypisując jego wrażliwości swojemu narodowi.

Żal, wielki żal...

Świat o Kapuścińskim

O zgonie wybitnego polskiego reportażysty, podróżnika i pisarza Ryszarda Kapuścińskiego poinformowały największe światowe agencje. Przypomniano drogę zawodową i osiągnięcia Ryszarda Kapuścińskiego, który był - jak podkreśla Reuter kronikarzem despotyzmu i konfliktów w Trzecim Świecie.Reuter przypomina, że Kapuściński był świadkiem 27 rewolucji i zamachów stanu na całym świecie, zaprzyjaźnił się z wieloma wybitnymi osobistościami, w tym z legendarnym Che Guevarą. Jego książki były tłumaczone na 30 języków. Zdaniem agencji, najbardziej znaną z jego książek był "Cesarz" - relacja z upadku władcy Etiopii Hajle Selassie. Polacy odczytywali ją jako pośrednią krytykę totalitarnego reżimu. Reuter przypomina, że Kapuściński był jednym z czołowych kandydatów do literackiej nagrody Nobla.

Również zdaniem amerykańskiej agencji Associated Press, "Cesarz" był refleksją na temat systemów dyktatorskich i przytacza wypowiedź pisarza, iz książka ta traktuje o mechanizmach rządów dyktatorskich. Associated Press i hiszpańska agencja EFE określają Ryszarda Kapuścińskiego mianem "mistrza reportażu". - Doświadczenie nauczyło mnie, że z każdego miejsca na świecie patrzy się na naszą planetę odmiennie. Osoba, która mieszka w Europie postrzega świat inaczej niż ktoś, kto żyje w Afryce. Bez próby zrozumienia tych różnych sposobów patrzenia, pojmowania i opisywania nie zrozumiemy nic z współczesnego świata - cytuje Associated Press wypowiedź pisarza.

EFE przypomina wszystkie najważniejsze książki i zbiory reportaży Ryszarda Kapuścińskiego. Agencja zwraca uwagę na książkę "Imperium" opowiadającą o schyłkowym okresie Związku Radzieckiego i o codziennym życiu jego mieszkańców.

We Włoszech uważano go za jednego z najwybitniejszych pisarzy na całym świecie i za niezrównanego mistrza reportażu. 14 października pisarz spotkał się ze swymi miłośnikami w sali kinowej na rzymskim Campo de Fiori. Kapuściński przyznał wtedy, że wraz z upływem lat stale powiększa się lista książek, które chciałby napisać, ale nie wie, czy zdąży. Jak podkreślił "ambitną książkę pisze się kilka lat". - Decydując się na napisanie książki podejmujemy wielkie ryzyko, bo kiedy w połowie okazuje się, że nie nam to dobrze, musimy dokonać wyboru, czy pisać ją dalej, czy porzucić. To bardzo trudny wybór i to na tym upływa życie pisarza - powiedział Kapuściński. Jego żartobliwe słowa: "Być pisarzem to wielkie nieszczęście" przyjęto burzą oklasków.

Potrafił słuchać

On nastolatek ze "Sztandaru Młodych", ja już starszy kolega z "Expressu Wieczornego". Konkurowały jednak tylko gazety, nie dziennikarze. Spotykaliśmy się często. Po rozmowach z nim pozostawało mi zawsze w pamięci jego uważne spojrzenie i sposób słuchanie. Potrafił słuchać rozmówcy. Nie przerywał. I co mnie zawsze zaskakiwało wyciągał wnioski z tego co mówiłem. Refleksyjne i trafne. Jak gdyby zobaczył więcej niż ja, choć tam nie był. Niezwykle skromny człowiek. Jeśli mówiłem wówczas - rzeczywiście masz rację, dodawał - tak mi się wydaje. Nie był wyrocznią. Jedynie podpowiadał inne spojrzenie lub rozwiązanie. Potrafił patrzyć w oczy i czytać z nich jeszcze coś więcej niż tylko usłyszał.

Spotykaliśmy się później jak wrócił z Afryki. Została z niego połowa. Wewnętrznie był jeszcze bogatszy. Opowiadał o swoich przeżyciach, o chorobie i cenie jaką płaci się za docieranie do świata głodu i biedy, o poznawaniu ludzi, którym odebrano szanse życia w lepszych warunkach. Pytałem go o cenę jaką płaci dziennikarz za tę wiedzę. Mówił, że każda cena jest warta jeśli można ją przekazać innym. Nie miałem wątpliwości, że gdy tylko odzyska siły wróci natychmiast do tego wówczas nieznanego jeszcze świata i będzie nadal notował wszystko co da świadectwo o życiu innych.

Czy jesteś nadal reporterem? - pytałem jako stały czytelnik jego pasjonujących reportaży. Tak - odpowiadał. Jestem i chcę nim być. To najpiękniejsza i doskonała forma dziennikarstwa. Na każde wydarzenie można spojrzeć z różnych stron. Umiejętnością reportera jest dostrzec to co najbardziej istotne. Czasami jeden odnotowany szczegół jest ważniejszy od całej nawet rzetelnej relacji.

Kolejne spotkanie było już poza granicami kraju. Gościł w Berlinie już nie tylko jako "szalejący reporter", ale uznany pisarz. Powiedział mi wówczas, że pisanie książek jest sprawą bardzo prostą. Oczywiście potrzebna jest do tego odpowiednia liczba faktów. Te zdobywa się poznawaniem świata i prowadzeniem rozmów. Natomiast sama książka powstaje w głowie autora. - Tak jakby była już napisana nim sięgniesz po pióro lub siądziesz przy komputerze - mówił. Miał przy trochę zadumy w oczach i jak zwykle miły uśmiech na twarzy.

Jerzy Tepli

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Błysk i cekiny czyli gwiazdy w Cannes

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto