Do klientów Górnośląskiej Spółki Gazownictwa (GSG) dotarła ostatnio zaskakująca informacja - mają zjawić się w gazowni i podpisać... nową umowę. Zawiadomienie jest grzeczne w tonie – „serdecznie zapraszamy do odwiedzenia”, można wybrać „dogodny dla państwa termin wizyty”, „pragniemy przeprosić za niedogodności”. Nie pozostawia jednak nadziei: umowę podpisać musimy. Po co? Spółka z Zabrza tłumaczy to koniecznością dostosowania się do obowiązującego prawa.
Nowe zasady i nowa umowa
Okazuje się, że GSG z Zabrza poniekąd na własne życzenie wpędza klientów w uciążliwe obowiązki. Zmieniła bowiem od kwietnia 2005 r. dawniej obowiązujący wzór umowy sprzedaży gazu. Tymczasem nie można tego zrobić ot, tak – bez powiadomienia klientów. Odezwał się nadzór w postaci UOKiK i nakazał zapoznać odbiorców paliwa z nowymi zasadami działania spółki.
Nie ma problemu z osobami, które i tak w terminach płatności pojawiają się w gazowni, by uregulować rachunek bez ponoszenia dodatkowych słonych opłat. Aż ponad 70 proc. klientów dokonuje wpłat za gaz w 42 punktach Handlowej Obsługi Klienta. GSG założyła, że podczas tych wizyt zdecydowana większość osób zaktualizuje umowy. Gorzej z tymi, którzy mają w banku złożone polecenie zapłaty lub zlecenie stałe.
Przygotuj dokumenty
– Nie mam czasu na załatwianie takich spraw ani siły na stanie w kolejce – sierdzi się nasz Czytelnik. – Czy nie można było na przykład wzorem banków przysłać nowej umowy do klientów?
Okazuje się, że do tych, którzy sami nie pojawią się w gazowni, udadzą się pracownicy spółki. Musimy tylko pamiętać, by przy podpisywaniu umowy mieć odpowiednie dokumenty: dowód tożsamości i tytuł prawny do posiadanego lokalu.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?