MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Z cyfrową lupą w ręku

Michał Tabaka
Każdy twardy dysk to kopalnia informacji o właścicielu komputera.
Każdy twardy dysk to kopalnia informacji o właścicielu komputera.
Historia z życia wzięta: kobieta, współwłaścicielka dużej firmy na Śląsku, interes rozkręciła razem z mężem. Po latach coś zaczęło się psuć, a mężczyzna jej życia coraz więcej czasu przebywał poza domem.

Historia z życia wzięta: kobieta, współwłaścicielka dużej firmy na Śląsku, interes rozkręciła razem z mężem. Po latach coś zaczęło się psuć, a mężczyzna jej życia coraz więcej czasu przebywał poza domem.

Tłumaczenie zawsze to samo: interesy. Ona jednak czuła, że to nie tylko praca. Podejrzewała, że ukochany zachowuje się jak marynarz, który w każdym porcie ma inną kobietę. Była nawet zdecydowana na rozwód. Na przeszkodzie stała jednak podpisana przy wstępowaniu na wspólną drogę życia umowa małżeńska.

Z niej zaś wynikało, że jeżeli dojdzie do rozwodu, bez podania konkretnych przyczyn - potwierdzonych przez niezbite dowody - osoba wnosząca o życiową rozłąkę straci cały majątek. A na to śląska bizneswoman nie chciała pozwolić. Postanowiła więc zgłosić się do fachowców. Ale nie tych od rozwodów...

- Trafiła do nas. Przyniosła laptop od męża z udokumentowanym prawem wglądu w informacje znajdujące się na twardym dysku - zdradza Sebastian Małycha, prezes katowickiej firmy Mediarecovery, która zajmuje się i informatyką śledczą i odzyskiwaniem danych.

Dla tych speców to był bardzo łatwy orzech do zgryzienia. Szybko ustalili kontakty mężczyzny z innymi kobietami. I nie miały one bynajmniej jedynie służbowego charakteru...


Akcja unplugged

- Takich klientów mamy jednak stosunkowo mało - przyznaje Małycha. - Zdecydowana większość prowadzonych przez nas spraw to te zlecana przez organy ścigania. I to z całego kraju.

Niedawno z wiedzy i doświadczenia Mediarecovery skorzystała opolska policja. Przez kilka miesięcy wspólnymi siłami namierzali grupę, która nastawiała się na ściąganie z Internetu programów licencjonowanych. Następnie łamała klucz zabezpieczający i udostępniała program w sieci za mniejsze pieniądze. Popyt był spory, bo ciągle nie brakuje internautów, którzy wolą zapłacić mniej, chociaż "towar" jest kradziony.

- Policja postarała się nawet o wyłączenie w "podejrzanym" domu prądu - opowiada szczegóły akcji Tomasz Zaborowski, dyrektor zarządzający Mediarecovery, który był na miejscu. - Chodziło nam o to, żeby podejrzani nie mogli nic zrobić w sieci. Niekoniecznie na miejscu. Mogli przecież wejść do sieci przebywając zupełnie gdzie indziej i stamtąd starać się zatrzeć ślady swojej działalności.

Ale im się to nie udało. Byli całkowicie zaskoczeni. Zabezpieczony materiał (laptop, twarde dyski, płyty CD i DVD) trafił teraz do katowickiego laboratorium firmy.

Dane zamiast kolb

- To zdecydowanie najlepsze tego typu laboratorium w Polsce - nie ma wątpliwości jeden ze śląskich oficerów operacyjnych specjalizujący się w wykrywaniu wirtualnych przestępców.

- Nieustannie rozbudowujemy nasze laboratorium. Mamy podpisane umowy z najlepszymi na rynku firmami na dostawę sprzętu i oprogramowania - przyznaje Przemysław Krejza z Mediarecovery.

W niewielkim pomieszczeniu firmy można spotkać wyłącznie mężczyzn w fartuchach - to inżynierowie informatyki śledczej. Taki odpowiednik detektywów, tylko że w świecie wirtualnym. Praca jest tyle fascynująca, co niekiedy niebezpieczna.

Tomasz Zaborowski: - Na dyskach komputerowych czy też innych nośnikach informacji bywają rzeczy, z którymi ciągła styczność musi odcisnąć się na psychice. Chodzi przede wszystkim o zdjęcia zabezpieczone u pedofili. Musimy dbać, aby pracownicy mieli odskocznię; pozwalamy im na przykład grać w trakcie pracy.

Nocne skoki u klienta

Na szczęście katowiccy wirtualni detektywi zajmują się też w pracy wieloma innymi rzeczami. Coraz częściej zwracają się do nich właściciele dużych firm, którzy podejrzewają swoich podwładnych o "podwójną grę", jak chociażby w poznańskiej grupie Volkswagena, skąd do konkurencji miały wypłynąć informacje dotyczące debiutującego w przyszłym roku modelu samochodu.

- Innym przykładem była sytuacja w PKS Żary - wspomina prezes Mediarecovery. - Podejrzewano kradzież danych z firmowego komputera i przekazanie ich konkurencji. Nasza analiza potwierdziła to, co było przełomem w prowadzonym przez prokuraturę śledztwie.

W takich przypadkach niezawodna zawsze okazuje się mobilna grupa internetowych śledczych ze specjalistycznym sprzętem. Jak działają? Wirtualni detektywi przyjeżdżają do swojego klienta - przedsiębiorstwa, najczęściej w nocy. Tak, żeby pracownicy nie podejrzewali, że podczas ich nieobecności ktoś się panoszył w firmie i grzebał w ich komputerach. Kiedy oni spokojnie śpią, mobilna ekipa kopiuje wszystko co się da. Potem uzyskane w ten sposób kopie do analizy otrzymują MD5 - specjalną pieczęć cyfrową gwarantującą zgodność z oryginałem. I wtedy trafiają - do laboratorium.

- Zdarza się, że czasami musimy odzyskiwać dane z uszkodzonych dysków. Nie chcąc dopuścić do jakichkolwiek zanieczyszczeń dyski, otwieramy w tzw. komorze laminarnej - tłumaczy Przemysław Krejza.

Po tak szczegółowej analizie od razu widać, czy były jakieś przecieki, czy podejrzenia wynikały może z przewrażliwienia pracodawcy.

Walka o świadomość

Według speców z Mediarecovery w Polsce cały czas temat informatyki śledczej jest w powijakach. Świadomość społeczeństwa, że w wirtualnej rzeczywistości jest coraz niebezpieczniej i że aż roi się tutaj od przestępców - ciągle jest u nas bardzo znikoma.

- Świat idzie w kierunku jak najszybszej wymiany danych - przypomina Sebastian Małycha. Już teraz 90 procent informacji przekazywanych jest drogą elektroniczną. Więc takich firm jak nasze musi być z biegiem czasu coraz więcej. To branża z przyszłością.

Biorąc pod uwagę dane statystyczne, trudno się z tym nie zgodzić. Tylko w tym roku Mediarecovery ma za sobą już ponad 180 spraw. Każdego dnia dochodzą nowe - a to zabezpieczone dyski, a to płyty DVD, nawet komórki.

- Teraz mamy dwa zlecenia dziennie - mówi Krejza.

I to nie kwestia jakiegoś wyjątkowego sezonu na wirtualnych zbirów. Tak jest cały czas. O czym może świadczyć zapchany prawie po sam sufit magazyn sąsiadujący z laboratorium. Na swoją kolej czeka kilkadziesiąt spraw. A ciągle dochodzą nowe.

Polska siła
Polscy specjaliści od informatyki są cenieni na całym świecie. Ale ten medal ma jak zwykle drugą stronę. Bo w sieci furorę od czasu do czasu robią inni nasi rodacy – hackerzy.
– U jednego zabezpieczono programy oszacowane na 6,5 mln zł. Facet miał wszystko. Dosłownie. Nawet programy przeznaczone do testów samolotów. Ich twórcy nie mogli uwierzyć, że znaleźliśmy ich program w komputerze polskiego użytkownika – mówi Sebastian Małycha, prezes Mediarecoveru.

Wspólna sprawa
Firma Mediarecovery w ostatnim czasie nawiązała współpracę z gliwicką fundacją Kidprotect zajmującą się m.in. bezpiecznym dostępem dzieci do Internetu, jak też pomocą ofiarom pedofilii. Razem chcą efektywnie walczyć z coraz szerszym zjawiskiem wykorzystywania seksualnego dzieci. To często ma swój początek w wirtualnej rzeczywistości, na czatach czy komunikatorach. Tam dzieci są narażone na kontakt ze zboczeńcami.

od 7 lat
Wideo

Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto