Polscy hokeiści doznali pierwszej porażki w mistrzostwach świata 1. dywizji w Debreczynie. Biało-czerwoni przegrali z Norwegami i mają niewielkie szanse na awans do grupy A.
Podopieczni trenera Andrieja Sidorenki w dramatycznej końcówce byli blisko doprowadzenia do remisu, ale w przekroju całego spotkania ustępowali klasą Wikingom, którzy w ten sposób zrewanżowali się nam za grudniową porażkę w turnieju EIHC w Krynicy.
Polacy rozpoczęli grę dziwnie przestraszeni i w 9 min popełnili szkolny błąd, kiedy na lodzie znalazło się sześciu naszych zawodników. Na ławkę kar powędrował Artur Ślusarczyk, a Norwegowie bezlitośnie wykorzystali okres gry w przewadze zdobywając prowadzenie po uderzeniu z dystansu grającego na co dzień w niemieckiej DEL Martina Knolda.
Najczęściej strzelający na bramkę w zespole rywali doświadczony obrońca został wybrany najlepszym graczem Norwegii w tym spotkaniu. Biało-czerwoni chwilę później mieli doskonałą okazję do wyrównania, bowiem przez 1,55 min grali w piątkę przeciwko dwóm Norwegom, ale jedynym efektem naszej przewagi były strzały z niebieskiej linii Mariusza Dulęby i Krzysztofa Śmiełowskiego obronione przez Pala Grotnesa.
Znacznie lepiej nasz zespół zagrał w drugiej odsłonie. Polacy podjęli walkę z silnymi fizycznie Norwegami i w końcu w drugim w tej tercji okresie gry w przewadze doprowadzili do wyrównania. Na bramkę rywali strzelał Śmiełowski, a odbity przez bramkarza krążek z pola bramkowego do siatki wepchnął kapitan reprezentacji Jacek Płachta. Niestety, chwilę później Dulęba po zderzeniu z Radziszewskim doznał kontuzji i opuścił taflę, a na jego miejsce wszedł do gry Grzegorz Piekarski. Szanse na podwyższenie wyniku mieli jeszcze Jarosław Różański i Jarosław Dołęga, ale ich uderzenia były minimalnie niecelne.
III tercja rozpoczęła się fatalnie dla Polaków, bowiem już w 15 sek. straciliśmy gola, kiedy uderzenie Madsa Hansena z bliska dobił Lars Erik Spets. Cztery minuty później w podobnych okolicznościach padł trzeci gola dla Norwegów. Graliśmy w osłabieniu, kiedy Radziszewski odbił krążek po strzale Andersa Myrvolda, a Anders Bastiansen z metra wepchnął go do siatki.
Po tym ciosie długo nie potrafiliśmy się otrząsnąć. Dopiero w końcówce trener Sidorenko wziął czas i na tablicy rozrysował polskiej drużynie akcję, po której zdobyliśmy drugiego gola. Za wycofanego z bramki Radziszewskiego w 59 min wprowadziliśmy na lód szóstego zawodnika i po wygraniu wznowienia Płachta strzałem pod poprzeczkę zdobył swojego drugiego gola. Na doprowadzenie do wyrównania mieliśmy jeszcze 64 sekundy. W ostatniej minucie znów wycofaliśmy bramkarza, ale potężne uderzenie Sebastiana Gonery obronił bramkarz Norwegów i nasza porażka stała się faktem.
Teraz, aby zająć pierwsze miejsce w grupie, podopiecznym trenera Andrieja Sidorenki nie wystarczą zwycięstwa w dwóch ostatnich spotkaniach z Japończykami i Węgrami. Muszą liczyć także na potknięcie faworyzowanych Wikingów, którzy grają z dwiema drużynami z Azji. Dziś w turnieju jest dzień przerwy, a w piątek czeka nas pojedynek ze spadkowiczem z grupy A – Japonią.
Bramki: dla Polski – Jacek Płachta 2 (31, 59), a dla Norwegii – Martin Knold (11), Lars Erik Spets (41), Anders Bastiansen (45). Kary: Polska – 14 min., Norwegia – 14 min.
Sędziował: Anatolij Zacharow (Rosja). Widzów: 300.
POLSKA: Radziszewski – Gonera, Dulęba, Laszkiewicz, Płachta, Garbocz – Gabryś, Śmiełowski, Ślusarczyk, Sarnik, Słaboń – B. Piotrowski, Sokół, Dołęba, Proszkiewicz, Różański – Piekarski Jakubik, M. Piotrowski, Jaros.
W innym meczu 3. kolejki Japonia wygrała z Wielką Brytanią 5:3 (0:0, 2:1, 3:2).
Tabela
1. Norwegia 3 5 13:7
2. Polska 3 4 13:6
3. Japonia 3 4 13:7
4. Węgry 2 3 5:2
5. W. Brytania 3 0 6:15
6. Chiny 2 0 4:17
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?