MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Zagubieni harcerze

Tomasz Wolff
Jan Łaciak przestrzega turystów przed pieszymi wycieczkami. Zaprasza w Beskidy na narty.
Jan Łaciak przestrzega turystów przed pieszymi wycieczkami. Zaprasza w Beskidy na narty.
Kolejna w ostatnich dniach akcja poszukiwawcza w Beskidach. W piątkowy wieczór goprowcy dostali telefon od grupy harcerzy z Katowic, którzy wybrali się na szlak z Węgierskiej Górki na Halę Rysiankę.

Kolejna w ostatnich dniach akcja poszukiwawcza w Beskidach. W piątkowy wieczór goprowcy dostali telefon od grupy harcerzy z Katowic, którzy wybrali się na szlak z Węgierskiej Górki na Halę Rysiankę. Młodzi ludzie przekazali, że zgubili szlak i nie mają siły iść dalej.

– Grupa, w której były trzy dziewczyny i trzech chłopaków wyszła około 10.00 z Węgierskiej Górki. Latem przejście szlaku na Rysiankę zajęłoby około pięciu godzin. Zimą czasy wydłużają się nawet trzykrotnie. Szkoda, że turyści wybierający się w góry cały czas o tym zapominają. Poleciliśmy młodym ludziom, żeby zaczęli się wracać po śladach – relacjonuje Jerzy Siodłak, naczelnik Grupy Beskidzkiej GOPR.

Do akcji zostało „rzuconych” 20 ratowników. Akcję poszukiwawczą w nocy z piątku na sobotę utrudniały warunki pogodowe. Temperatura w górach spadła do pięciu kresek poniżej zera, cały czas sypał śnieg. Dlatego młodzi harcerze, w wieku od 15 do 21 lat, co chwilę gubili szlak, by po chwili na niego wracać. W końcu powiedzieli sobie dość i skontaktowali się z ratownikami. Pierwsi do zaginionych dotarli Henryk Dyduch i Maciej Meres.

– Znaleźliśmy ich na Słowiance około 1.20.. Byli mokrzy i przemęczeni, bez żywności, ale w nienajgorszej kondycji. Nie wiem, jak skończyłby się ich marsz, gdybyśmy znaleźli ich później. Młodym ludziom wydawało się, że są już blisko Rysianki, a tak naprawdę mieli na górę jeszcze spory kawałek drogi. Razem zeszliśmy do Żabnicy. Zajęło nam to tylko godzinę. Wszystko dlatego, że idąc na górę przetarliśmy szlak – opowiada Henryk Dyduch.

Tym razem skończyło się na dużym szczęściu. Jak będzie następnym razem? Mimo apeli goprowców, żeby nie wychodzić w góry, cały czas znajdują się amatorzy mocnych wrażeń.

– Ostatnio do centrali zadzwonił mężczyzna. Mówił, że jest na Skrzycznem i wybiera się z pięcioletnim synem do jaskini na Malinowie. Czy to jest rozsądne? Wytłumaczyłem mu, że w górach są takie zaspy i wiatrołomy, że nigdzie nie dojdą. To niestety nie jedyny taki przypadek w ostatnich dniach – denerwuje się Jan Łaciak, ratownik z 34-letnim stażem.
Kilka dni temu dwóch chłopaków wyszło czarnym szlakiem z Kamesznicy na Baranią Górę. W pewnym momencie stwierdzili, że muszą poradzić się dorosłych, co robić dalej. Czy brnąć bez sensu w górę, czy może wracać w doliny. Zadzwonili do ojca jednego z nich. Ten z kolei skontaktował się z ratownikami.

– Jeśli chce pan mieć jeszcze żywego syna, to niech pan do niego zadzwoni i przekaże, żeby natychmiast zawrócili o 180 stopni i wracali na dół – powiedział ojcu Łaciak.
Na szczęście posłuchali.


W ubiegłym tygodniu, o czym szeroko informowaliśmy na łamach DZ, kilkudziesięciu ratowników oraz funkcjonariuszy Straży Granicznej szukało w rejonie Pilska 12-letniej Małgosi z Gdańska.

Dziewczynka wyszła z bliskimi na Pilsko. Kiedy powiedziała, że nie ma siły dalej iść i wraca do schroniska, krok w tył powinna zrobić także jej matka. Ta uznała jednak, że dziewczynka dołączy po drodze do brata i kolegi, którzy zrezygnowali chwilę wcześniej. Rodzeństwo minęło się po drodze, bo chłopak postanowił się schować siostrze.. Małgosia została znaleziona po blisko 12 godzinach akcji. Ta historia powinna być przestrogą dla wszystkich. Niestety jest tylko dla niektórych.


Coraz groźniej w Beskidach
Ratownicy Grupy Beskidzkiej ogłosili czwarty stopień zagrożenia lawinowego na północnych stokach Babiej Góry, w pięciostopniowej skali. Jak wyjaśnił Andrzej Fasiński, ratownik dyżurny, oznacza to, że lawiny mogą schodzić samoistnie.

– Piesze wycieczki mogą się w takich warunkach skończyć tragicznie. Na szlakach są ogromne zaspy, na Babiej dochodzą do trzech metrów – przestrzega goprowiec.

W Beskidach cały czas prószy śnieg. Ponad metr białego puchu leży na Markowych Szczawinach, Wielkiej Raczy, a także w okolicach Wielkiej Raczy i Zwardonia. Wczoraj przed południem w Szczyrku było natomiast blisko pół metra.
Czwarty stopień na Babiej został ogłoszony po raz pierwszy w tym sezonie.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto