Mimo obowiązującego wczoraj po raz pierwszy ustawowego zakazu handlu w święta, bez kłopotu mogliśmy kupić świeże pieczywo, papierosy i słodycze. Jak to możliwe? Właściciele sklepów musieli wprawdzie dać wolne pracownikom zatrudnionym na umowę o pracę, mogli jednak sami stanąć za ladą albo zatrudnić sprzedawców na umowę-zlecenie. Przepis uderzył więc głównie w hiper-markety i wielkie sieci.
Nasi reporterzy sprawdzili, jak wyglądał wczoraj handel w Polsce. W stolicy otwarte były małe osiedlowe sklepy, w tym jedna z pięciu odwiedzonych przez nas placówka sieci Żabka. Za ladą stanął jej właściciel.
Nieczynne były wszystkie hipermarkety w Katowicach. Czynna była za to większość sklepów sieci Żabka. Za kasami, podobnie jak w stolicy, stali właściciele punktów. Wielu z nich zdecydowało się skrócić godziny handlu. Kilka minut w kolejkach trzeba było odstać w osiedlowych sklepach. W jednym z nich, przy ul. Gliwickiej, za trzema kasami stały pracownice w firmowych fartuchach. - Szefostwa dzisiaj nie ma - mówiły.
Podobnie w cukierni w centrum miasta. - Zgłosiłam się na ochotnika. Przymusu nie było - wyjaśniła ekspedientka.
Inne wyjście znalazł właściciel sklepu "Grosz" w dzielnicy Katowic - Koszutce. - Jesteśmy jego siostrami - odpowiedziały uwijające się za kasami, uśmiechnięte nastolatki.
W Gdańsku duże markety były zamknięte. Nie było jednak problemu z kupnem żywności, papierosów, czy kosmetyków w małych osiedlowych sklepikach. Do jedynej czynnej piekarni przy dworcu kolejowym ustawiały się długie kolejki po pieczywo i ciasta. Z zakazu handlu niewiele wyszło w Słupsku. Działało tam co najmniej kilkadziesiąt małych sklepów. Ale na kupioną przez naszego reportera paczkę papierosów ekspedientka nie chciała wystawić paragonu. Zrobiła to dopiero na naszą wyraźną prośbę.
W Łodzi ruch w małych sklepikach. Współwłaścicielka jednego z nich - Krystyna Skonieczna twierdzi, że dawno nie widziała tylu klientów: - Wszystko schodzi na pniu. Sprzedaliśmy dwa razy więcej chleba niż w zwykły dzień. Dobrze idą też składniki do ciasta, słodycze, a nawet rajstopy. O alkoholu już nie wspomnę - mówi.
W całodobowym markecie na łódzkich Bałutach za ladą sprzedawała właścicielka - swoim pracownicom musiała dać wolne.
- Będę handlować dopóki wystarczy mi sił - deklarowała. A ruch był ogromny.
Państwowa Inspekcja Pracy odebrała wczoraj w całym kraju setki telefonów z informacją o sklepach, w których trwał handel. PiP w wielu miastach uruchomiła specjalne infolinie. - Większość zgłoszeń dotyczyła sklepów spożywczych z małych miejscowości - poinformował nas dyżurny w Katowicach.
Za łamanie zakazu pracodawcy grozi nawet 30 tys. zł kary. Z zakazu handlu wyłączone są m.in. restauracje, apteki i stacje benzynowe. Skorzystały głównie te ostatnie, w których klienci oprócz benzyny kupowali alkohol i słodycze.
Kolejny dzień bez handlu już 11 listopada.
Zakaz handlu
Zgodnie z nowelizacją Kodeksu Pracy przyjętą przez Sejm w sierpniu tego roku, zakaz handlu obowiązuje 12 dni w roku: w Nowy Rok (1 stycznia), Wielkanoc (w przyszłym roku 23 i 24 marca), święta 1 i 3 Maja, Zielone Świątki (w 2008 roku wypadają 11 maja), w Boże Ciało (22 maja), w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (15 sierpnia), we Wszystkich Świętych (1 listopada), Święto Niepodległości (11 listopada) i w święta Bożego Narodzenia (25 i 26 grudnia).
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?