MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Zamienią Plus na minus

Beata Wolańska
Jerzy Pilch z Katowic nie sądził, że skradziony telefon komórkowy będzie początkiem kłopotów. Fot. T. Jodłowski
Jerzy Pilch z Katowic nie sądził, że skradziony telefon komórkowy będzie początkiem kłopotów. Fot. T. Jodłowski
Barbara Pilch jest klientką Plus GSM. Jako osobie niepełnosprawnej przysługuje jej zniżka w abonamencie. Razem z mężem, Jerzym, który jest jej prawnym opiekunem, korzystają z telefonu bardzo często.

Barbara Pilch jest klientką Plus GSM. Jako osobie niepełnosprawnej przysługuje jej zniżka w abonamencie. Razem z mężem, Jerzym, który jest jej prawnym opiekunem, korzystają z telefonu bardzo często. Niestety, po kradzieży, która przydarzyła im się w listopadzie ubiegłego roku, zostali bez telefonu i bez środków do życia. Powód? Problemy z operatorem sieci Plus GSM.

Pan Jerzy i jego żona jeszcze w listopadzie odwiedzili znajomych w Rabce. – To był ten długi weekend, na który zaplanowaliśmy wypoczynek – wspomina pan Jerzy. – Żona jest niewidoma, można to łatwo poznać po białej lasce, którą trzyma w dłoni. Złodziej to zauważył, wykorzystał moment naszej nieuwagi i to, że ma do czynienia z niepełnosprawnym człowiekiem. Wyrwał komórkę i uciekł. Nawet nie mieliśmy szans, by go dogonić.

Państwo Pilchowie od razu zgłosili całe zdarzenie na policji, a potem udali się do najbliższego salonu Plus GSM. Po powrocie do Katowic dowiedzieli się jednak, że będą musieli wykupić nową kartę SIM, za 50 zł.

– Byłem tym bardzo zdziwiony, bo inni operatorzy w takiej sytuacji dają kartę za darmo, zwłaszcza osobom niepełnosprawnym – mówi pan Jerzy.

Pilch – w imieniu swojej żony – natychmiast złożył reklamację. Lecz nie otrzymał odpowiedzi, za to Plus zabrał z jego konta kolejne pieniądze – bagatela – 650 zł.

– Mieliśmy na koncie założone polecenie zapłaty, to znaczy, że na początku każdego miesiąca Plus ściągał sobie należną kwotę. W grudniu, oprócz normalnego rachunku, Plus pobrał 650 zł, jak się dowiedziałem – za... niedotrzymanie warunków promocji – mówi Jerzy Pilch.

Natychmiast wystosował kolejne pismo do operatora. Opisał całą sprawę i załączył potrzebne dokumenty. Odpowiedź była pozytywna, a w salonie Plus w Katowicach powiedzieli naszemu Czytelnikowi, że pieniędzy może spodziewać się na koncie już za kilka dni. Niestety, pieniędzy nie było – ani 2O grudnia ubiegłego roku, jak obiecali na początku, ani przed świętami, jak obiecywali po kolejnej wizycie w salonie.

– Razem z żoną mamy w sumie tysiąc złotych renty na rękę, dlatego 650 zł to dla nas bardzo dużo. Dostaliśmy dofinansowanie do wyjazdu do sanatorium, ale nawet nie mamy z czego wpłacić reszty tej kwoty. Nikogo z pracowników nie powinno dziwić, że tak bardzo zabiegam o moje pieniądze zabiegam – denerwuje się pan Jerzy. – Przecież na koncie nic mi nie zostało.

Wreszcie któryś z pracowników salonu powiedział Jerzemu Pilchowi, że oczekiwane pieniądze na pewno będą na jego koncie 31 grudnia. Lecz zdeterminowany Czytelnik już nie uwierzył w kolejną obietnicę, zgłosił się w naszej redakcji i poprosił o interwencję DZ.

Jak wyjaśniła nam rzeczniczka prasowa operatora, pieniądze pana Jerzego rzeczywiście powinny były się znaleźć na jego koncie grudnia 2004 roku, ale ze względu na przełom roku, mogło nastąpić jednak pewne opóźnienie.

Opóźnienie rzeczywiście było, ale dopiero dzięki naszej interwencji, pieniądze na koncie pana Jerzego znalazły się już 5 stycznia. – Trzeba ich było prasą postraszyć i dopiero wtedy dotrzymali obietnicy – dodaje Jerzy Pilch.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto