MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Zdrowie dla bogatych

Agata Pustułka
Zestaw do nawigacji śródoperacjnej w rybnickim szpitalu obsługują Michalina Węgrzyk pielęgniarka oddziałowa (z prawej) i Małgorzata Grzylnik.
Zestaw do nawigacji śródoperacjnej w rybnickim szpitalu obsługują Michalina Węgrzyk pielęgniarka oddziałowa (z prawej) i Małgorzata Grzylnik.
W Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich kilka miesięcy temu uruchomiono supernowoczesną wieloosobową komorę hiperbaryczną. Inwestycja kosztowała 6 milionów złotych! Takie urządzenia są tylko trzy w kraju.

W Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich kilka miesięcy temu uruchomiono supernowoczesną wieloosobową komorę hiperbaryczną. Inwestycja kosztowała 6 milionów złotych! Takie urządzenia są tylko trzy w kraju.

- A teraz Fundusz nie chce płacić za leczenie pacjentów. Przekroczyliśmy kontrakt o 700 tysięcy złotych. Piszę listy, prośby i nic - mówi dr Mariusz Nowak, dyrektor siemianowickiej oparzeniówki.

Do komory powinni trafiać m.in. wszyscy chorzy zatruci tlenkiem węgla. Takich osób tylko w województwie śląskim jest ponad tysiąc rocznie! Co najmniej kilkadziesiąt z nich umiera. - A każdy mógłby liczyć na ratunek, gdyby został do nas przewieziony, ale niestety tak nie jest - żali się dr Nowak. Teraz miesięcznie komora leczy 50 pacjentów, a mogłaby dwa razy tyle.

Szpitale w województwie śląskim wyposażone są w kosmiczny sprzęt diagnostyczny, ale nie jest on w pełni wykorzystywany, bo NFZ nie ma pieniędzy, żeby dać wszystkim wystarczająco wysokie kontrakty. - Nie ma precyzyjnej mapy potrzeb sprzętowych, a od tego trzeba zacząć - ocenia prof. Marian Zembala, dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.

- Czasami czuję się jak właściciel mercedesa, którego nie stać na benzynę - przyznaje z kolei Roman Gnot, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku. - Na przykład uruchomiony po konsultacjach z NFZ stół do hemodynamiki wykorzystywany jest w 20 procentach, czyli mógłby przyjmować co najmniej pięć razy więcej pacjentów.


Katowice

Śląska medycyna nie ma sobie równych w kraju. Mamy to, co najlepsze: lekarzy i sprzęt, stosujemy hipernowoczesne terapie. Gonimy świat. Szpitale płacą jednak frycowe za ten wyścig.

Kupując drogi, ale dobry sprzęt po prostu nadrabiamy wieloletnie zaległości. Chcemy podnieść standard i skuteczność naszych działań. Nie można z tego czynić nikomu zarzutu. Jest jednak także druga strona medalu - ocenia prof. Marian Zembala, dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. - Trzeba sobie jasno i bardzo precyzyjnie odpowiedzieć ile nam tego sprzętu trzeba i mieć świadomość dotyczącą możliwości płatnika, czyli Narodowego Funduszu Zdrowia.

Doskonałym przykładem ilustrującym jak potrzeby zdrowotne doprowadziły do rozwoju rynku medycznych usług jest kardiologia inwazyjna.

W ciągu ostatnich pięciu lat z 22 do kilkudziesięciu wzrosła liczba pracowni hemodynamicznych, w których leczy się m.in. świeży zawał. I na dodatek moce przerobowe kardiologów są cały czas niedoszacowane!

- Nikt nie chce dostrzec, że lecząc chorych na światowym poziomie generalnie wydajemy mniej, bo pacjent szybciej wraca do zdrowia i nie obciąża państwa dodatkowymi wydatkami - ocenia doc. Paweł Buszman, kierownik Oddziału Ostrych Zespołów Wieńcowych Górnośląskim Centrum Medycznym w Katowicach - Ochojcu. - Sprzęt przyciąga do nas pacjentów z całego kraju, ale rozliczenia za leczenie ich są dla nas niekorzystne. Od kilku lat jako region jesteśmy dyskryminowani finansowo. O wiele więcej dajemy do wspólnej kasy, niż dostajemy.

Testem odpowiedzialności Narodowego Funduszu Zdrowia i Ministerstwa Zdrowia będzie np. przyszłoroczny poziom kontraktowania badań diagnostycznych na tzw. PET-ie, czyli ultranowoczesnym tomografie, zwanym wykrywaczem raka, który już służy pacjentom w Instytucie Onkologii w Gliwicach. Pieniądze na zakup sprzętu - ponad 10 mln złotych - dało ministerstwo zdrowia, które ma w planach stworzenie w Polsce sieci PET-ów.

To niezwykłe urządzenie rozpoznaje stadium w jakim znajduje się choroba nowotworowa i jest szczególnie przydatne w leczeniu pacjentów, u których podejrzewa się przerzuty. W Niemczech już dawno stało się diagnostycznym standardem.

Gliwice są drugim po Bydgoszczy ośrodkiem wyposażonym w PET. Niezbędne do badania izotopy, wprowadzane do organizmu chorego, celem oznaczenia zdrowych i chorych komórek są jednak sprowadzane z Berlina. Dopiero w przyszłym roku Gliwice będą miały własny cyklotron, w którym uruchomią produkcję izotopów. Zakup sprzętu i budowa pomieszczeń to wydatek ponad 30 mln złotych. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wątpi w konieczność tej inwestycji. - Potrzeby zdrowotne pacjentów określamy na ponad 2 tysiące badań rocznie - mówi dr Zbigniew Wygoda z Instytutu Onkologii. - Oferujemy znacznie niższą cenę niż inne ośrodki. U nas badania kosztuje ok. 4 tysięcy. Gdzie indziej 6 do 8 tys. złotych.

Wznowią analizy

Jacek Kopocz,
rzecznik prasowy śląskiego oddziału NFZ:

Nas, jako Fundusz, cieszy każda informacja o nowym sprzęcie, którego diagnostyczne możliwości są wykorzystywane w ramach hospitalizacji pacjenta. Zakup konkretnego urządzenia to zawsze decyzja poszczególnych zakładów opieki zdrowotnej, które biorą na siebie odpowiedzialność. Także finansową. Niekiedy decyzja jest z nami konsultowana, ale nie ma w tej kwestii żadnych wymogów. Dostrzegamy wielką potrzebę określenia precyzyjnych potrzeb zdrowotnych, by na tej podstawie kontraktować usługi. Obecnie wznowiliśmy szczegółowe analizy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Papszun ponownie trenerem Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto