MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Zmiany w podwyższaniu rent i emerytur są pewne, ale nie cieszą zainteresowanych

Beata Sypuła, (mu)
Włodzimierz Czechowski przekonuje, że do przeliczania rent i emerytur wzięto zbyt niski wskaźnik inflacji – miało być 1,8 proc., a stanęło na 1,4 proc.
Włodzimierz Czechowski przekonuje, że do przeliczania rent i emerytur wzięto zbyt niski wskaźnik inflacji – miało być 1,8 proc., a stanęło na 1,4 proc.
Budżet na 2007 rok został przez rząd już przyjęty, więc pobierający emerytury i renty wiedzą, na co mogą liczyć. Sposób waloryzacji ich świadczeń w przyszłym roku się zmieni, ale nie budzi on wśród seniorów zachwytu.

Budżet na 2007 rok został przez rząd już przyjęty, więc pobierający emerytury i renty wiedzą, na co mogą liczyć. Sposób waloryzacji ich świadczeń w przyszłym roku się zmieni, ale nie budzi on wśród seniorów zachwytu.

Waloryzacja co rok

Zmiany w sposobie podwyższania rent i emerytur oraz świadczeń przedemrytalnych i dodatków przygotował resort pracy jeszcze na czele z minister Anną Kalatą (Samoobrona). Przyjęte przez rząd zmiany obejmą prawie 10 milionów osób. Wskaźnik waloryzacji po raz pierwszy ma uwzględniać nie tylko wzrost cen, ale i ma być obliczany w oparciu o 20 proc. z realnego wzrostu płac. Ponadto waloryzacja ma być przeprowadzana co roku. Następna podwyżka, wedle starych zasad, miała być w 2009.

Waloryzacja emerytur i rent wyniesie 1,4 proc. Zwolennicy rządu się cieszą i przypominają, że w projekcie ustawy budżetowej mówiło się o wskaźniku 1,1 proc. Jednak wśród emerytów nie ma radości.

- Samoobronie udało się przeforsować pomysł corocznej waloryzacji świadczeń, a także uwzględniania przy podwyżkach nie tylko inflacji, ale i wskaźnika wzrostu płac - mówi Włodzimierz Czechowski z Katowic, były poseł, do ostatnich dni doradca minister Kalaty. - Niestety, wzięto pod uwagę zbyt niski wskaźnik inflacji. Miało być 1,8 proc., a stanęło na 1,4 proc. To oznacza, że emeryci stracą sporo pieniędzy.

Znika stary portfel

Szybsze podwyżki dla emerytów z lat 90., czyli likwidacja świadczeń tzw. starego portfela skrócona o dwa lata - to również projekt, który powstał w resorcie pracy i polityki społecznej. Chodzi o pieniądze dla ludzi, którzy poszli na emeryturę lub rentę w latach 90. Ustawą budżetową z 1993 r. obcięto kwotę bazową, czyli stawkę, która służy do obliczania wysokości świadczeń. Kto szedł na emeryturę w 1993 r., miał tylko 91 proc. tej kwoty. Ci którzy szli na nią rok później - 93 proc. Od 1999 r. było to już 100 proc.

Emeryci starego portfela latami upominali się, by potraktowano ich na równi z innymi i uwzględniono 100 proc. kwoty bazowej. Dopiero w 2004 r. poprawka ustawy emerytalnej wyznaczyła terminy uporządkowania ich emerytur. Ze względu na koszty podzielono ich na dwie grupy. Pierwsza (ci, którzy w styczniu 2005 mieli 75 lat i więcej) miała podwyżki dwuetapowe: w 2005 r. (do 96,5 proc.) i w 2006 r. Urodzeni po 1929 r. będą musieli czekać dłużej, do lat 2007- 2010. Ich kwoty bazowe miały rosnąć najpierw do 94,5 proc., za rok do - 96 proc., a później co rok o 2 proc. Na czym miały polegać zmiany dla tej grupy seniorów?

- Nie jak planowano do 2010, ale już do 2008 r. chcielibyśmy dać podwyżki tym emerytom - zapowiadał Kazimierz Kuberski, wiceminister pracy odpowiedzialny za ubezpieczenia społeczne.

Jak jednak zdradza DZ Włodzimierz Czechowski, na to nie było zgody minister finansów Zyty Gilowskiej.

- Ostatecznie stanęło na tym, że wyrównania zakończą się w 2009 roku. To zła wiadomość, bo wiele osób może zwyczajnie nie doczekać sprawiedliwości - mówi Czechowski.

Skąd brać na podwyżki?

Dodaje, że jest oburzony sposobem potraktowania seniorów przez rząd. Jednak rząd się broni, że nie wszystkie propozycje były do przyjęcia. Każda zmiana w sposobie waloryzacji ma konsekwencje dla budżetu. Wzrost wskaźnika waloryzacji o zaledwie 1 pkt proc. oznacza konieczność znalezienia w kasie państwa około 1 mld zł. W tym roku świadczenia (po rocznej przerwie) wzrosły o 6,2 proc., na podwyżki przeznaczono więc ponad 6 mld zł.

A ceny rosną

W przyjętym przez Radę Ministrów projekcie ustawy budżetowej na rok 2007 zakłada się średnioroczny wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych o 1,9 proc. Niewątpliwie jednak ceny niektórych towarów podskoczą znacznie bardziej, niż wynosi średni wskaźnik. Powodem mogą być wyższe podatki - rząd planuje m.in. podwyższyć akcyzę na paliwa, gaz do samochodów, olej opałowy oraz papierosy - oraz tegoroczna susza.

Już rosną ceny skupu zbóż. Jak podały Agencja Rynku Rolnego i Ministerstwo Rolnictwa, cena pszenicy podskoczyła o ponad 24 proc. w porównaniu z notowaniami sprzed miesiąca, a w ciągu roku wzrosła o połowę.

Żyto, w porównaniu do ceny sprzed miesiąca, zdrożało o 34 proc., a w porównaniu z notowaniami sprzed roku - o 59 proc. Idą w górę również ceny skupu bydła rzeźnego.

W ślad za wyższymi cenami na rynku zbożowym w sklepach podrożała mąka, pieczywo i wyroby cukiernicze.

Bardzo drogie - ze względu na tegoroczną suszę - są też warzywa.

Początek przyszłego roku przyniesie zapewne podwyżkę cen energii elektrycznej, a także innych opłat związanych z utrzymaniem mieszkania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto