18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzięgielów: Marcin Cimała zajmuje się handlem meteorytami.

WIK
Niektórzy twierdzą, że nie można dostać gwiazdki z nieba. U mnie jednak każdy może ją kupić - żartuje Marcin Cimała z Dzięgielowa nieopodal Cieszyna, który jako jedyny Polak zawodowo zajmuje się handlem... meteorytami. Trudno w to uwierzyć, ale tak właśnie jest! O jego pasji pisze Witold Kożdoń

W Polsce meteorytami interesuje się około 150 osób. Są wśród nich geolodzy, astronomowie, mineralodzy. - Są ludzie, dla których stanowi to hobby. Ja jestem jedynym rodzynkiem, który od kolekcjonowania meteorytów przeszedł do ich sprzedaży - mówi Cimała i dodaje, że wielu ludzi dziwi się jego nietypowej pasji. - Pasjonaci potrafią się zachwycać centymetrem kwadratowym meteorytu, podczas gdy zwykły Kowalski nie wie nawet, na co ma patrzeć. Meteoryt to bowiem taki czarny, niekształtny głaz, który w zasadzie do niczego nie jest przydatny. W dodatku kosztuje dziesięć razy więcej niż piękny minerał. Dlatego ich kolekcjonowanie może się wydawać zupełnie bez sensu - śmieje się Cimała.
Wedle definicji meteoryt to fragment planety, planetoidy lub komety, który zdołał przebić się przez ziemską atmosferę i spadł na powierzchnię Ziemi. O meteorytach zrobiło się głośno od niedawna. Wcześniej nie zwracano na nie uwagi, bo jeszcze 50 lat temu nikt nie dawał szans na regularne znaleziska. Na całym świecie znanych było wówczas zaledwie ok. 2100 kosmicznych kamieni, na dodatek zebrano je na przestrzeni aż 200 lat. Sytuacja zmieniła się, gdy naukowcy przystąpili do penetracji Antarktydy. Niespodziewanie okazało się, że wśród śniegu i lodu można się natknąć na kawałki kosmicznych skał i to nawet te upadłe przed tysiącami lat. Jeszcze łatwiej znaleźć meteoryty na pustyni. Stąd od 15 lat w północnej Afryce trwa prawdziwa "kosmiczna gorączka". Saharyjscy Berberowie szukają meteorytów i przywożą je do Maroka, które stało się dzisiaj prawdziwym zagłębiem meteorytowym. Marcin Cimała był w Maroku trzykrotnie, w grudniu dla odmiany wybrał się więc z przyjaciółmi do Omanu.
- Na pustyni pokonaliśmy około 5 tysięcy kilometrów. Jadąc wolno samochodem przez osiem godzin dziennie wypatrywaliśmy czarnych punktów. Meteoryt leżał zaś średnio co 50 kilometrów - wspomina Cimała.
Przygoda 35-letniego technika elektryka z kosmicznymi skałami zaczęła się w połowie lat 90. Na giełdzie minerałów zobaczył kawałek kosmicznej skały i jak mówi, "wzięło go". - Poznałem kilku pasjonatów. Zacząłem korespondować. Wybrałem się do Niemiec na giełdę meteorytów. Tam, z nosem przy szybie, podziwiałem ich pierwsze okazy. To były czasy, kiedy nie było internetu i każdy, nawet najmniejszy meteoryt zachwycał - wspomina.
W 2001 roku Cimała zaczął oferować okazy meteorytów innym kolekcjonerom w kraju i zagranicą. Obecnie prowadzi największą firmę oferującą meteoryty w Polsce i jedną z liczących się firm na świecie. Sprzedaje nie tylko meteoryty pochodzące z najróżniejszych zakątków świata, lecz także poszukuje i pomaga w rozpoznawaniu nowych okazów znalezionych przez przypadkowych ludzi.
- Moi klienci pochodzą głównie z USA i Niemczech. Czasami zakupu dokona jakieś muzeum albo instytucja naukowa. W Polsce sprzedaję niewiele, ponieważ dla przeciętnego Kowalskiego meteoryty są nadal za drogie - tłumaczy i dodaje, że kosmiczne skały sprzedaje się na gramy. Ceny wahają się zaś od 50 groszy do kilku tysięcy złotych za gram za te najrzadsze.
Cimała tłumaczy przy tym, że wyjątkowość meteorytów bierze się stąd, iż są to skały z kosmosu. Zdecydowana większość z nich pochodzi z pasa planetoid między Marsem a Jowiszem. Zdarzają się jednak także niezwykle rzadkie meteoryty księżycowe i marsjańskie. Badanie tych skał to najtańszy sposób poznawania kosmosu. Poza odłamkami, jakie spadają z nieba, ludzie dysponują bowiem jeszcze tylko kilkuset kilogramami księżycowych skał przywiezionymi przez amerykańskich astronautów.
- Statystycznie w naszą planetę uderza bardzo dużo meteorytów, większość z nich spala się jednak w atmosferze. Przypadków, gdy meteor, czyli tzw. spadająca gwiazda, dolatuje do powierzchni Ziemi jest niewiele - mówi Cimała.
Jeden z nich wydarzył się w 2001 r. w Morawce w Beskidzie Śląsko-Morawskim. - Nasi sąsiedzi są pionierami w konstruowaniu systemu kamer, które dzień i noc obserwują niebo, czekając na upadek meteorytu. Dzięki temu są w stanie precyzyjnie zlokalizować miejsce upadku i w taki sposób znaleźli już kilka meteorytów - tłumaczy.
W Polsce najbardziej spektakularny upadek meteorytu wydarzył się cztery tysiące lat temu w Morasku koło Poznania. Najnowszy zaobserwowany upadek nastąpił zaś w maju 2011 r. we wsi Sołtmany koło Giżycka. - Tam kamień przebił dach budynku. Dzięki temu został znaleziony. W naszych realiach natrafienie na meteoryt jest niemożliwe i to nie tylko dlatego, że wiedza Polaków na ich temat jest praktycznie zerowa - stwierdza, dodając, że ludzie często przesyłają mu zdjęcia i próbki rzekomych meteorytów. - Niestety od ponad 10 lat żaden nie okazał się prawdziwy. Wszystko to były odpady hutnicze, kawałki bomb, kamienie, a żaden nie miał nic wspólnego z meteorytami. Czekam więc, na kogoś, kto znajdzie kolejny polski meteoryt - mówi Cimała.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto