MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Prezes ZWiK w Żarach tłumaczy, jak doszło do jednej z największych awarii sieci wodociągowej w mieście

Aleksandra Łuczyńska
Aleksandra Łuczyńska
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Mieszkańcy niemal całego miasta przez całą środę nie mieli wody w kranach. Jak doszło do awarii sieci wodociągowej w Żarach i kto za to odpowiada? Rozmawialiśmy z prezesem ZWiK.

Do awarii sieci wodociągowej w Żarach doszło we wtorek wieczorem 30 kwietnia. Rura pękła tuż przy rondzie Konstytucji 3 Maja. ZWiK wstrzymał dostawę wody niemal w całym mieście, z wyłączeniem Kunic i osiedla Zawiszy Czarnego. Mieszkańcy pozostałych dzielnic musieli radzić sobie bez wody. Wystarczyło kilka godzin i z półek w każdej okolicznych Żabce czy Olinie (jedynych czynnych w święto sklepach) zniknęły zapasy wody niegazowanej. Po południu poinformowano o udostępnieniu dwóch punktów czerpania wody - przy stacjach uzdatniania przy ulicy Piastowskiej oraz Zawiszy Czarnego. OD 17.00 wodę dostarczali także strażacy.

Fatum wodociągowca

Dlaczego doszło do awarii i dlaczego od wody odcięto niemal całe miasto? Marek Goraj, prezes Zakładu Wodociągów i Kanalizacji przyznaje, że to wyjątkowy pech, bo sytuacja miała miejsce w dniu wolnym od pracy. - To jest takie fatum wodociągowca, awarie najczęściej zdarzają się w święta, dni wolne od pracy - przyznaje. - Żary to miasto poniemieckie, mamy tutaj 180 kilometrów sieci wodociągowej, to w linii prostej odległość jak stąd do Wrocławia. Nie do końca wiadomo, w którym miejscu ta sieć jest zlokalizowana. Niemcy opuszczając miasto, zabrali ze sobą również mapy, a te, które powstały w okresie komuny nie zawsze odzwierciedlają to, co faktycznie jest w tej ziemi zakopane. Więc pierwsze co robimy przy awarii, to musimy znaleźć rurę.

Stara rura

Do awarii doszło przy głównej magistrali, która czeka na remont, a ten zaplanowany jest na wakacje. - Jest to stara rura żeliwna, której remont był planowany w okresie letnim, jednak upomniała się o siebie wcześniej. Ze względu na to, że ta rura obsługuje dużą część miasta dlatego tak brzemienna w skutkach jest ta awaria - wyjaśnia prezes. - W zeszłym tygodniu był rozpisany przetarg na prace i one będą wykonywane, to co robimy teraz to doraźne usuwanie awarii. W tym przypadku musieliśmy zamontować zasuwę odcinającą, która odetnie od wody sklep Aldi, co pozwoliło uruchomić wodę na pozostałą część miasta. W czwartek będziemy pracować nad dostępem wody dla sklepu. Mamy nadzieję, że ta awaria nie spowoduje żadnej kolejnej.

Co z beczkowozami?

Mieszkańcy dopytywali o beczkowozy, których nigdzie nie było. - Woda z beczkowozów często nie nadaje się do celów spożywczych, to też kwestia ważenia kosztów i rozmowy z mieszkańcami i miastem. Czy zapewniamy sobie kilka, czy kilkanaście beczkowozów, które większość roku stoją i nie są używane, czy załatwiamy to w inny sposób. To jest już rola zarządzania kryzysowego i o tym też rozmawiamy - tłumaczy M. Goraj.

Pisząc o awarii, nie możemy nie wspomnieć o ekipie, która przez wiele godzin pracowała ciężko nad naprawą magistrali. W wykopie przy samej rurze pracowali pan Andrzej i Przemysław - ojciec z synem, ale był też operator koparki i inni pracownicy ZWiK i Urzędu Miejskiego, którzy wspólnie działali nad usunięciem awarii. - To jest ciężka praca i zawsze staram się wspierać pracowników, jeśli tylko mogę. Dbamy o nich, bo dziś bardzo trudno o dobrych fachowców - zaznacza prezes ZWiK.

Stracone lata

Jak podkreśla M. Goraj, prace związane z inwestycjami przy sieci wodociągowej w Żarach od kilku lat były praktycznie niemożliwe. - Wszystkie spółki wodociągowe w Polsce miały ograniczone budżety przez działalność Wód Polskich, odgórnie były blokowane wzrosty taryf. Rosły nasze koszty związane z poborem energii, paliwami, koszty pracy, a regulator w postaci Wód Polskich nie pozwalał aktualizować stawek i opłat za wodę. To doprowadziło do tego, że 70 procent spółek wodociągowych w kraju jest na minusie. To jest pięć straconych lat, teraz nie będziemy szli do przodu, tylko będziemy nadrabiać ten stracony czas - wyjaśnia M. Goraj. I dodaje. - Nie ma takich inwestycji, które doprowadzą do tego, że awarie znikną, będziemy dążyć do tego, żeby było ich jak najmniej, żeby był jak najmniej uciążliwe. Być może będziemy wprowadzać systemy, które będą monitorować przepływy w sieci i na wczesnym etapie awarie wykrywać. Ale na to są potrzebne pieniądze.

Czytaj też:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Prezes ZWiK w Żarach tłumaczy, jak doszło do jednej z największych awarii sieci wodociągowej w mieście - Gazeta Lubuska

Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto